Empatia, kreatywność i ruch. I znów empatia. Wszystkie wpływają na siebie nawzajem, i właśnie o tych zależnościach proponuję Wam cykl tekstów. Pierwszy – „Weź się uspokój!” – mówi, jak sam tytuł wskazuje, o spokoju, który jest niezbędny dla bycia twórczym.
Nie wiem do końca dlaczego, wiele osób (tak, ja też!) oczekuje od siebie bezwarunkowej kreatywności. Siadają przed tą przysłowiową pustką kartką i mówią sobie: „wymyśl coś!”. A jeśli akurat nic nie przychodzi, jeśli przychodzące pomysły są za trudne w realizacji, albo zwyczajnie się nie podobają? Następnym krokiem są próby motywacji – albo raczej samokontroli: „Skup się! Postaraj się!” albo wręcz samobiczowanie: „Tracisz czas! Nic z tego nie będzie!”. Tymczasem po takim „wymyśl coś!” tak naprawdę trudno cokolwiek stworzyć. Mniej więcej tak, jakbyśmy próbowali zmusić się do zaśnięcia.
Poczucie bezpieczeństwa
Kreatywność i spokój mają wspólny mianownik. Znacie kogoś, kto uspokoiłby się, słysząc: „weź się wreszcie uspokój!”? Ja nie. To nie są słowa, które niosą ulgę. Można uspokoić się po takim komunikacie, ale trzeba do tego dużej dojrzałości. Najpierw umieć odłożyć na bok swoje zdenerwowanie , żeby w ogóle usłyszeć drugą osobę. Następnie uznać, że ona ma rację, że poziom emocji jest za duży. Potem sięgnąć głęboko do swoich zasobów, żeby dać sobie samemu dość empatii i oddechu. Wtedy faktycznie emocje mogą opaść skutecznie i z korzyścią. Rzadko jednak taki proces udaje się wykonać. Do tego, jak pewnie zauważyliście, żeby się uspokoić, trzeba się wstępnie… uspokoić, odkładając na bok zdenerwowanie.
Jest to tak trudne, bo w chwilach silnego wzburzenia czy stresu kora nowa mózgu – odpowiedzialna między innymi za racjonalne myślenie i za empatię – jest zdominowana przez tak zwane gadzie i ssacze części mózgu[1]. Przełączamy się w tryb walki, ucieczki lub zamrożenia. Dużo częściej to nieszczęsne „uspokój się!” wywołuje efekt pozornego uspokojenia. Jeśli zagrozimy dziecku karą, może wydawać się, że osiągnęliśmy cel: czasem faktycznie przestanie się kręcić, skakać, pochyli się nad zadaniem. Ale gdybyśmy zajrzeli do jego mózgu, okazałoby się, że dodaliśmy tylko jeszcze więcej stresu, który przeniósł dziecko w stan zamrożenia. Do prawdziwego, dobrego spokoju jednak daleko. Jak pisze dr Stuart Shanker w książce „Self-reg”, im bardziej staramy się utrzymać samokontrolę, tym staje się ona trudniejsza. Nie tędy droga.
Dwa tryby działania
Z tworzeniem jest podobnie. „No wymyśl coś!” generuje stres, hamując potencjał twórczy. Przy tym to nie są słowa, które apelują do kreatywności, tylko do naszego myślenia racjonalnego, analitycznego. A to są dwa sprzeczne ze sobą bieguny. Daniel Kahneman, o którym wspominałam już w tekście o błędach poznawczych, rozróżnia dwa tryby działania mózgu. Ten pierwszy związany jest z reakcjami automatycznymi, intuicyjnymi, skojarzeniami. Drugi to myślenie analityczne, wymagające świadomego skupienia i wysiłku. Wspólny mianownik kreatywności i spokoju – tego prawdziwego, dobrego spokoju, a nie zamrożenia – to właśnie pierwszy tryb[2].
Okazuje się, że nie trzeba nawet silnego stresu, żeby utrudnić sobie kreatywne myślenie. To może dobry moment, żeby doprecyzować: kreatywne, czyli takie, które pozwala łączyć ze sobą różne elementy, które wcale nie są ewidentnie powiązane. „Człowiek kreatywny umie kojarzyć ze sobą elementy, które innym się w żaden sposób ze sobą nie łączą”[3]. Pisząc o kreatywności, mam więc na myśli raczej początkowy etap tworzenia. Ten, kiedy potrzeba wiele pomysłów, a nie ten, kiedy trzeba je oceniać, wybierać spośród nich i systematycznie dzieło realizować.
Ten twórczy tryb o wiele gorzej działa także wtedy, kiedy czujemy się smutni i przygnębieni. Do tego stopnia, że smutni uczestnicy w teście na kreatywność RAT osiągnęli wyniki „nie lepsze od odpowiedzi udzielanych na chybił trafił”[4]. Zły nastrój to sygnał, że coś idzie nie tak i trzeba być czujnym. Natomiast dobry nastrój i rozluźnienie to znak, że otoczenie jest bezpieczne. Dopiero wtedy włącza się prawdziwa kreatywność. Zaczynamy wtedy działać swobodnie, intuicyjnie i kreatywnie… choć zarazem jesteśmy bardziej narażeni na błędy logiczne.[5] Nie można mieć wszystkiego!
Być może czuliście to już intuicyjnie, ale teraz mam nadzieję, że nie ma już wątpliwości. Presja czy ekspresja? Możesz mieć jedno naraz, ale raczej nie oba.
[1] Stuart Shanker, Self reg, mamania, Warszawa 2016, s. 26.
[2] Kahneman uprzedza w książce, że podział na dwa tryby (w książce opisane jako System 1 i System 2) jest świadomą decyzją o uproszczeniu skomplikowanych mechanizmów.
[3] Monika Stachura, „Kreatywność – jak zacząć myśleć twórczo?”, Zwierciadło, https://zwierciadlo.pl/psychologia/czym-jest-kreatywnosc-i-jak-ja-zwiekszyc
[4] Daniel Kahneman, Pułapki myślenia, Media rodzina, Poznań 2012, s. 95.
[5] Ibid.
2 komentarze do “Empatia, kreatywność, ruch, empatia… Część pierwsza. Weź się uspokój!”
Możliwość komentowania została wyłączona.