Empatii potrzeba zawsze, w każdych okolicznościach. A kiedy koronawirus szaleje, kiedy coraz więcej podziałów między ludźmi, kiedy rządzący nawołują do agresji – empatii trzeba jeszcze bardziej. Do dialogu, owszem, ale przede wszystkim, żeby zadbać o siebie. Jeśli wiele osób wokół jest zestresowanych, może być trudno o empatyczne porozumienie… ale gdybyśmy dali sobie samym tę uwagę, być może udałoby się wygospodarować tyle przestrzeni, żeby jeszcze podzielić się z innymi?
Temat dawania sobie empatii jest bardzo szeroki. Zwłaszcza, jeśli spojrzymy na siebie jako na istoty złożone z wielu różnych, czasem wewnętrznie sprzecznych części, z których każda domaga się wysłuchania!
Nie chcę więc dawać recepty, ale podzielić się różnymi obserwacjami na ten temat, a zwłaszcza pewnym mechanizmem, który zauważyłam parę lat temu.
Potrzeby i strategie
Przede wszystkim chcę wyraźnie rozdzielić potrzeby i strategie. Potrzeby są uniwersalne, wspólne dla wszystkich ludzi na świecie. Da się je spisać w skończonej tabelce. Strategie to nasze pomysły na zaspokojenie tych potrzeb. Sky is the limit! Ogranicza nas tylko kreatywność, jak mawiał Rosenberg. Strategie są różne, szczęśliwsze i mniej szczęśliwe. Dobre dla nas długoterminowo albo wcale niedobre, jak na przykład wypicie butelki whisky. Dostrzeżenie i nazwanie swoich potrzeb oraz przejrzenie repertuaru strategii to duży kawał empatii, który możemy sobie zapewnić.
Potrzeba wyjścia do kina
Czasem zdarza się nam pomylić potrzeby i strategie. „Mam potrzebę spędzania z tobą czasu”. „Potrzebuję wyjść pobiegać”. W rzeczywistości to są strategie, za pomocą których realizujemy uniwersalne potrzeby. To, jak łączymy daną potrzebę ze strategią, jest bardzo osobiste. Wynika z naszych przekonań i dotychczasowych doświadczeń. Czasem osobie z zewnątrz trudno byłoby się domyślić, która potrzeba akurat napędza czyjeś działanie. Co więcej, nie zawsze umiemy rozpoznać je u siebie. Danie sobie uwagi w tym obszarze daje zaufanie, że znajdziemy sposób, żeby zadbać o nasze potrzeby. Jak nie ten, to inny.
Pary potrzeb
Wiele potrzeb łączy się ze sobą w dopełniające się pary. Niezależność z potrzebą wspólnoty. Struktura ze spontanicznością. Prywatność z dzieleniem się przeżyciami. Prostota z wyzwaniami. To moja osobista obserwacja, ale proporcje między potrzebami wydają mi się różne w zależności od osoby i jej temperamentu. Ktoś może mieć silniejszą potrzebę towarzystwa, ktoś inny prywatności. Jestem daleka od prostych podziałów na binarne opozycje. Niektóre z potrzeb mogą łączyć się nie z jedną przeciwną potrzebą, ale z kilkoma innymi według różnych kluczy. Przynależność inaczej dopełnia się z autentycznością, inaczej z wolnością, a inaczej z niezależnością. Połączeń jest właściwie nieskończenie wiele…
Wszystko na odwrót
Mechanizm, który zauważyłam kilka lat temu, to bardzo szczególna strategia. Działa nie tyle przez zaspokojenie potrzeby, co przez pomijanie jednej potrzeby na rzecz drugiej. Z rozpędu, z przyzwyczajenia, z niechęci dla danej potrzeby? Może się to wydawać nielogiczne, ale… uzupełniające się potrzeby da się pomylić. Dzieje się tak między innymi dlatego, że o deficytach informują nas uczucia, które są podobne dla wielu różnych potrzeb. A w szczególności dla potrzeb ze zbliżonych obszarów.
Jakiś przykład?
To będzie czarno-biała ilustracja. Piotr jest bardzo przekonany do partii lewicowej i planuje na nią głosować. Przed wyborami wielu jego znajomych wybiera mocno prawicowe nakładki na zdjęcia profilowe. Także osoby, których by o to nie podejrzewał. Niektórzy piszą o zgniłych lewakach. Piotr zaczyna się zastanawiać, czy gdyby powiedział na głos o swoich poglądach, nie zostałby odrzucony. Przykro mu, bo pomimo różnicy poglądów ma wiele sympatii do części tych osób. Czuje się samotny. Zaczyna się zastanawiać, jak mógłby zrealizować potrzebę wspólnoty. Zapisać się na zajęcia z krav magi? Zostać wolontariuszem? Orientuje się jednak, że obraca się w wielu różnych środowiskach i generalnie rzecz biorąc jego potrzeba wspólnoty jest zaspokojona. To potrzeba niezależności domaga się zaspokojenia. Piotr widzi, że może mieć w sobie zgodę na to, że ma inne poglądy niż większość osób z jego otoczenia. Przestaje brać do siebie te różnice, a nawet dostrzega w nich wartość. Przestaje mu też zależeć na utrzymaniu wszystkich znajomości za wszelką cenę. Jego znajomość z autorami tekstów o zgniłych lewakach nieco się rozluźnia.
Kilka pytań
Jeśli od dłuższego czasu szukasz strategii na zrealizowanie potrzeby wspólnoty, ale nadal czujesz jakiś brak, może w rzeczywistości nie jest ona aż tak silna? Może to właśnie potrzeba niezależności daje o sobie znać, ale interpretujesz opacznie jej sygnały?
Jeśli wciąż Ci mało wyzwań, ale sukcesy przynoszą niewielką satysfakcję… może tak naprawdę uwagi domaga się potrzeba odpoczynku albo samoakceptacji?
Może wkładasz wiele wysiłku w zaspokojenie potrzeby bezpieczeństwa fizycznego, ubezpieczasz dom, montujesz drzwi antywłamaniowe, łykasz witaminy i zakładasz kamery… a tak naprawdę ta potrzeba już dawno jest zaspokojona. Tylko przypisujesz jej odczuwany dyskomfort, choć w głębi potrzeba Ci bezpieczeństwa emocjonalnego, albo harmonii, albo zaufania do siebie?
„Spójrz odwrotnie”, to narzędzie, które często pomaga wyjść z impasu. Może będzie pomocne w daniu sobie jeszcze więcej empatii i dotarciu z nią do rzadko odwiedzanych części i zakamarków!